[ECHO �LONSKA] [�LONSKE FORUM] [�LONSK] [RUCH AUTONOMII �L�SKA] |
![]() | ||||
|
|
|
![]() | ||||||
3_01/2002 |
|
|||||
![]() | ||||||
![]() |
| ||
« nazot do rubriki Historia | ||
|
List do c�rek w Ameryce Obie moje c�rki zadajecie mi podobne pytanie dotycz�ce tak zwanego III Powstania �l�skiego z 1921 r. »Dlaczego wasz dziadek, kt�rego przecie� dobrze zna�y�cie, bra� udzia� w tym powstaniu, kt�re ja nazywam “bratob�jcz� walk�”, czy te� “lokaln� wojn� domow�«? Wed�ug Was, musia� przecie� te� wiedzie�, tak jak ja, czy Wy teraz, �e to powstanie by�o G�rno�l�zakom absolutnie niepotrzebne. Po co wi�c do niego poszed�? Po pierwsze, nie ka�dy bior�cy w nim udzia� po stronie polskiej, znalaz� si� w jego szeregach ochotniczo, ze swej w�asnej dobrej woli. Ci, kt�rzy brali w nim ochotniczy udzia� lub byli wr�cz jego wsp�organizatorami jako cz�onkowie POW (Polskiej Organizacji Wojskowej), te� mieli swoje racje ukszta�towane przez polsk� pras� lub czasem, cho� rzadziej przez ksi�y b�d�cych polskimi patriotami. Wielu �l�zak�w, zw�aszcza z najbiedniejszych warstw spo�ecznych, uwierzy�o w obietnic� W. Korfantego, �e jak tu przyjdzie Polska, to si� cz�ciowo rozparceluje maj�tki wielkich niemieckich posiadaczy i ka�dy bezrolny cha�upnik czy wyrobnik, dostanie na w�asno�� swoj� dzia�k� roli i do tego conajmniej jedn� krow�. To dotyczy�o biedoty wiejskiej. A robotnikom, g�rnikom, hutnikom te� obiecywano znaczn� popraw� ich bytu jak nie b�d� przez niemieckich przedsi�biorc�w wyzyskiwani. M�wi� tu o szeregowych uczestnikach powstania, a nie o oficerach, kt�rych zreszt� wi�kszo�� pochodzi�a z poza G�rnego �l�ska, g��wnie z Pozna�skiego, Galicji i Zag��bia D�browskiego. Tak, �e ja nawet do ochotniczych uczestnik�w tego powstania nie mam �adnych pretensji. Przyt�aczaj�ca ich wi�kszo�� by�a �wi�cie przekonana, �e walczy o s�uszn� spraw� i zachowywa�a si� poprawnie nie okradaj�c i nie morduj�c Niemc�w, i nie niszcz�c ich dobytku. Lecz jak do ka�dego ruchu zbrojnego, tak i do tego “przyklei�o” si� sporo szumowin, m�wi�c po �l�sku “chacharstwa” i ci tym uczciwym powsta�com psuli opini�, nie tylko na miejscu, lecz i na arenie mi�dzynarodowej. Tyle o tych, kt�rzy sami, z w�asnej dobrej woli, czyli ochotniczo poszli do powstania. A co do tych drugich, czyli nie ochotnik�w, kt�rych by�o znacznie wi�cej w powsta�czych baonach (tak nazywano powsta�cze bataliony), to opowiem Wam, moje C�ry, jak to by�o z tym Waszym dziadkiem, jego bratem, czyli moim wujkiem i pewnym dobrym znajomym z Rusinowic. Wasz dziadek, a m�j ojciec, mia� w czasie wybuchu powstania (w nocy z 2/3 maja 1921 r.) 25 lat. Za sob� 4 lata w armii niemieckiego cesarza na froncie francuskim. Zas�u�y� sobie tam na “�elazny krzy�”, skrz�tnie przez ca�e lata przechowywany w szufladzie “wertiku”, czyli ozdobnej szafce na bielizn� i dokumenty. Po powrocie z wojny pracowa� jako g�rnik na kopalni “Buchacz” w Radzionkowie-Rajczy, a mieszka� w Boruszowcu. I tam go zosta�o to powstanie. Jego pocz�tek w rejonie tarnog�rskim wygl�da� tak. Grupa cz�onk�w POW z rejonu tarnog�rskiego zosta�a na par� dni wcze�niej wezwana na zbi�rk� do lasu w okolicy �wierkla�ca i Nowego Chech�a. Tam im zakomunikowano, �e nadszed� dzie� powstania. Ka�demu przydzielono odpowiednie zadanie. Wygl�da�o to mniej wi�cej tak: Komendant wzywa� do sienie 3-4 uczestnik�w i przekazywa� im co nast�puje: “Ty Hubert jeste� z Boruszowca i znasz si� tam dobrze. Tu masz do pomocy dw�ch ch�opc�w z Hanuska i jednego ze Strzybnicy. P�jdziesz z nimi “na gmina” w Boruszowcu i “powiysz tam”, �e od teraz wy tam bydziecie rz�dzi�, bo jeste�cie przedstawicielami polskiej w�adzy, kt�ra od teraz na G�rnym �l�sku b�dzie panowa�a. Ka�cie sobie wyda� spis poborowych i rezerwist�w, czyli wszystkich zdrowych “m�odziok�w” od 18-go �ycia. Na jego podstawie roze�lijcie im wszystkim pisma do polskiego powsta�czego wojska. Z tym powo�aniem maj� si� tam a tam stawi�”. Kropka. I takie powo�anie dosta� zaraz na pocz�tku powstania r�wnie� ojciec, a Wasz dziadek. Wychowany w pruskiej dyscyplinie, urz�dowe pismo potraktowa� powa�nie i poszed� do Rept, gdzie go skierowano. Tam wi�ksz� ilo��, podobnie jak on zaci�gni�tych, ulokowano w wolno stoj�cej stodole mi�dzy Reptami a Tarnowskimi G�rami. Te jeszcze nie by�y przez powsta�c�w zaj�te, podobnie jak Bytom, Gliwice, Zabrze czy Katowice. Celem tego oddzia�u by�o zaj�cie Tarnowskich G�r, lecz nie by�o to �atwe, bo miejscowy niemiecki “Selbstschutz” (samoobrona) trzyma� si� dzielnie i powsta�c�w do miasta nie wpuszcza�. Tak to trwa�o przez par� dni, a� pod tarnog�rski dworzec przyjecha� z Pozna�skiego poci�g pancerny, uzbrojony w do�� ci�kie armaty. Dow�dztwo tego poci�gu postawi�o w�adzy miejskiej ultimatum - albo do tej a tej godziny miasto poddadz�, albo ich artyleri� zaczn� ostrzeliwa� jego centrum, z ich pi�knymi domami, sklepami i magazynami. No i rada miejska zdecydowa�a si� na kapitulacj�. I wtedy dopiero ten dziadkowy oddzia� powsta�czy ruszy� od Rept ulic� Gliwick� do miasta. Zaj�� go bez jednego strza�u. O ile sobie dobrze przypominam, to chyba ich dow�dca nazywa� si� J�zef Cebula. Gdzie� w po�owie lat 60-tych nagra�em ojcu, czyli waszemu dziadkowi spotkanie w siedzibie tarnog�rskiego ZBOWiDu (Zwi�zek Bojownik�w o Wolno�� i Demokracj�), do kt�rego w��czono w par� lat po wojnie r�wnie� Zwi�zek Weteran�w Powsta� �l� skich. Ojciec spotka� si� tam z cz�onkiem zarz�du, kt�ry by� odpowiedzialny za sekcj� powsta�c�w �l�skich, gdy� chcia� si� wystara� o tzw. “Dodatek powsta�czy” do swojej skromnej renty. A �e by�a ona skromna, mog� Was zapewni�, bo nie zaliczono mu do niej ani przedwojennych czyli polskich, ani wojennych, czyli niemieckich lat pracy. Towarzyszy�em ojcu na to spotkanie i by�em przy ich rozmowie obecny. Okaza�o si�, �e nale�eli do tego samego oddzia�u. Powspominali wsp�lnych znajomych i ten ich pobyt w owej stodole pod Reptami. A potem to ich wej�cie do Tarnowskich G�r, po ich kapitulacji. Brzmia�o to mniej wi�cej tak: “Pami�tasz Franek jako� wtedy w mie�cie panowa�a cisza? Wszystkie drzwi, okna, �aluzje by�y pozamykane, a na ulicach ani cz�owieka. Oni si� boli, �e ich mo�e powybijomy, a my o tym ani nie my�leli”. Ojciec na to: “No tak, nie dziwota, tak ich nastraszono. Ale ju� na drugi dziy� piyrwsi zaczyli z dom�w wychodzi�. Przeca my do nich nic nie mieli”. No i naturalnie �w rozm�wca potwierdzi� dziadkowi jego udzia� w powstaniu i dosta� ten skromny dodatek powsta�czy do renty. A p�niej jeszcze awans na porucznika. Przyznawano go w�wczas by�ym powsta�com “hurtowo”. Ojciec mia� te� brata, 5 lat m�odszego. Nazywa� si� Karlik. Ten ju� na wojnie �wiatowej nie by�, bo jak si� sko�czy�a mia� 17 lat. Nie mia� wi�c w sobie niewiele z pruskiej dyscypliny. W czasie powstania mia� 20 lat i te� dosta� powo�anie do powsta�czego wojska. By�a to jednak dusza do�� rogata i nie poszed� si� zg�osi� tam gdzie mu kazano. W domu powiedzia� jego ojcu, czyli memu staruszkowi i siostrom, �e on tam na �adne powstanie nie p�jdzie, bo on si� z nikim bi� nie chce. Dzi� by go nazywano pacyfist�. Skoro on nie poszed�, to za par� dni przysz�o kilku do niego, po niego. Jak mi ciotki, jego siostry, Anna i Marta wielokrotnie opowiada�y, “naprali mu po pysku, nakopali do d... i Karlik musia� z nimi p�j��”. Na tym si� opowie�� nie sko�czy�a, bo ja, ma�y, dociekliwy szkrab, dopytywa�em si�, co by�o z nimi dalej. Ot� ci z gminy nie byli za niego pewni, wi�c go do �adnego baonu powsta�czego nie wys�ali, tylko zostawili u siebie na swe miejscowe potrzeby. W Boruszowcu by�a du�a, nowoczesna fabryka prochu, p�niej przeobra�ona na fabryk� papieru. Ta potrzebowa�a do�� du�o wody i t� pompowano z potoku zwanego Sto��. Pompy znajdowa�y si� w ma�ym budyneczku niedaleko mostu drogowego nad Sto��. Nazywano go stawid�em. A poniewa� dow�dztwo powsta�cze si� obawia�o akcji sabota�owych ze strony Niemc�w, wi�c wszystkie fabryki i ich urz�dzenia pomocnicze by�y przez nich pilnowane. R�wnie� owa pompownia (stawid�a), bo bez wody by fabryka nie mog�a funkcjonowa�. Pilnowa�o go wi�c zawsze dw�ch wartownik�w; jeden w �rodku wypoczywa�, a drugi chodzi� dooko�a z bia�o czerwon� opask� na r�ce i z karabinem na ramieniu. Jednym z nich by� m�j wujek Karlik. To by�oby nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, �e mia� on na ramieniu “flinta bez zomka”. Po prostu miejscowy dow�dca nie by� za niego pewny, wi�c mu wyj�li zamek z karabinu. A z szosy by�o wida� tylko wartownika z karabinem i to starczy�, aby potencjalnego “sabota�yst�” odstraszy�. I tak ”pacyfista” wujek Karlik zaliczy� powstanie. Niestety, nie mia� takiego szcz�cia w drugiej wojnie �wiatowej. Zgin�� w szeregach Wehrmachtu. Drugi przypadek odmowy udzia�u w powstaniu znam z Rusinowic w powiecie lublinieckim. Mieszkali�my przez 2 lata u pa�stwa J�zefa i Marii Sow�w. W czasie powstania mia� on oko�o 23 lata, tak �e zd��y� jeszcze wzi�� udzia� w ko�cowej fazie pierwszej wojny �wiatowej. Naturalnie w armii niemieckiej. Jak powstanie wybuch�o, to go te� wezwano do powsta�czego wojska. Lecz J�zef by� wtedy bardzo zakochany w Maryjce. Jak m�wi�: “my si� mieli bardzo ku sobie. Uradzili z Maryjk�, �e on si� skryje w lesie, do kt�rego by�o z 5-7 minut drogi przez pola. Zabrali wi�c na furmank� niby to jad�c do roboty na pole, par� koc�w, siennik, czyli po �l�sku Strosack, stary Mantel (p�aszcz), ma�y zyg�wek (poduszk�), konewk� wody, chlyb i co� wyndzonki. I poszli szuka� najwi�kszego, najbardziej rozro�ni�tego �wierku, pod kt�rym mu Maryjka na�cieli�a. Potem co drugi dzie� mu donosi�a jedzenie i picie. I tak prze�y� powstanie. Za 9 miesi�cy po powstaniu urodzi�a si� ich c�rka, Truda. Zd��yli si� jeszcze przedtem pobra�, bo tego jeszcze wtedy przestrzegano. To �e do powsta�czego wojska zaci�gano przymusowo r�wnie� w innych powiatach, wiem te� od mego wujka Petra Trybusa, kt�ry pochodzi� z rybnickiego. A moja prababka z powiatu gliwickiego, te� to potwierdza�a. Henryk Sporo� |
| |
|
![]() |
![]() |
[ AKTUELL ] [ POLITIK ]
[ EKO-NOMIA ] [ KULTUR ]
[ HISTORIA ] [ Z ARCHIWUM ]
[ PUBLIKACJE ] [ MINIATURY ]
[ VITA ] |
![]() |