W rocznic� krzywdy.
Po raz czwarty zbli�a si� �w czarny dzie� w historjl kraju rodzinnego. dzie� 28. lipca, na kt�rym w 1920 zapad�a w
Pary�u uchwa�a rady ambasador�w, moc� kt�rej kraj nasz i lud nasz zosta� rozkawa�kowany na dwie cz�ci. Uchwa�� t� ju� na �w
czas nazwano wyrokiem �mierci nad ziemia cieszy�k�.
Szerokie warstwy ludno�ci naszej nie zrozumia�y w pierwszej chwili ca�ej donios�o�ci tego aktu. Dzi� po czteru lalach
chyba ju� niejeden przekona� si� o nader zgubnych skutkach takiego podzia�u.
Maj� ludy, lub te� cho�by poszczeg�lne okolice swoje dni pami�tkowe, dni s�awy i rado�ci. maj� te� dni smutku i �a�oby.
Dzie� 28. lipca to dla nas krajan �l�skich dzie� smutku i �alu, dzie� krzywdy ludu naszego.
Dnia 12. wrze�nia 1919 uchwali�a najwy�sza na �w czas pot�ga w �wiecie, to by�a „Naczelna Rada w Pary�u"
�e na terytorjum kraju naszego ma by� przeprowadzony plebiscyt, czyli g�osowanie ludowe, a to aby „zasi�gn�� zdania ludno�ci w
spos�b daj�cy r�kojmi� prawego i szczerego wypowiedzenia si�", co do tego, jak wyznaczy� nale�y czesko-polsk� granice w kraju
Cieszy�skim, na Spi�u i w Orawie. Uchwa�a ustalaj�ca plebiscyt powiada dalej w 6. artykule, �e przy wyznaczeniu tej to granicy nale�y
uwzgl�dnia� �yczenia wyra�one przez mieszka�c�w oraz po�o�enie geograficzne i stosunki ekonomiczne.
Trzeba nie zapomina�, �e o granicy tej mieli decydowa� ludzie, nie maj�cy podot�d ni o �yczeniach ludno�ci, ni o
stosunkach ekonomicznych cho�by najs�abszego poj�cia. S�uszne by�y zatem zasady uchwalone w Pary�u, �e komisja powinna na owe
okoliczno�ci bra� nale�yty wzgl�d. Ale po�al si� Bo�e, jako� to te pi�kne zasady zosta�y przy ostatecznym rozgraniczeniu uwzgl�dnione.
Zasady te znieuwa�niono, zlekcewa�ono. Nigdyby ludno��, gdyby j� zapytano, czy tak� granic� uwa�a za mo�liw� - nie by�a si� na
co� podobnego zgodzi�a. �ycz� ludno�ci nie uwzgl�dniono.
Dnia 3. lutego r. 1920 wydala komisja mi�dzysojusznicza uroczyst� odezw� do ludno�ci obszaru plebiscytowego. Manifest
ten podpisali przedstawiciele najwy�szej w�adzy �wieckiej. minist. hr. Manneville, imieniem Francji, wiceminister Marquis Borsarelli,
imieniem W�och, generalny konsul Wilton, imieniem Angiji i zast�pca Japonji Dr. Yamada. Opr�cz tych pa�stw zast�powa� Ameryka�skie
Stany Zjednoczone konsul Dr. Dubois, kt�ry wszak�e proklamacji nie podpisa�.
Ot� teto wymienione mocarstwa da�y ludno�ci kraju naszego w uroczysty spos�b mi�dzy szeregiem innych i oto takie
przyrzeczenie, kt�rem manifest jest zako�czony:
Jako przedstawicielka starych, demokratycznych .pa�stw,. kt�rych zasady wolno�ci spoczywaj� dzisiaj na niewzruszonych
podstawach Komisja Mi�dzynarodowa zapewni Wam prawo swobodnego decydowania o swym losie, kt�re zosta�o Wam uroczy�cie przyznane.
Wszyscy krajanie, kt�rzy zachowali w pami�ci nader smutne zaj�cia podczas przygotowa� plebiscytowych, czyta� musz�
dzisiaj wspomnienia o tychto zapewnieniach prawa swobodnego decydowania o swym losie czyli prawa samostanowienia o sobie jako gorzk� ironj�.
Gdzie� to bowiem podzia�o si� to w tak bardzo uroczysty spos�b proklamowane prawo decydowania o swym losie.
Bandytyzm kilku ksi�y, prawnik�w i nauczycieli a potem pozakulisowe szachrajstwa spowodowa�y, �e do plebiscytu nie
dosz�o, �e o losach naszych zadecydowano z ignorowaniem �ycze� ludno�ci i stosunk�w ekonomicznych. Panowie Manneville, Wilton i
Borsarelli nigdy danego nam przyrzeczenia w r�wnie uroczysty spos�b nie cofn�li. Toby te� ludno�� i dzi� jeszcze od pa�stw tych mog�a
si� domaga� dotrzymania danych publicznych przyrzecze�. Ale ludno�� tak ksi�stwa Cieszy�skiego jak i innych kraj�w przekona�a si�
od czas�w tych, �e podobnym przyrzeczeniom wierzy� nie mo�na, �e w �wiecie dzisiejszym panuje pi�� i podst�p, nie za� prawda i
sprawiedliwo��.
Wobec takich pot�g, jakie onego czarnego dnia 28. lipca 1920 r. o losie naszym zadecydowa�y, jeste�my bezbronnymi,
Pozostaje nam na razie odwo�ywanie si� do poczucia sprawiedliwo�ci przysz�ych czas�w, mo�e te� i przysz�ych pokole�.
Domagali�my si�: Niepodzielno�ci l samorz�du! Przyrzeczono nam, ale nie dotrzymano. Dzi� ka�dy widzi skutki podzia�u
kraju, widzi, jak wygl�da samostanowienie �l�zak�w o sobie. �adna pot�ga w �wiecie nie jest w sianie wypleni� z umys�u i uczu�
naszych poczucia doznanej ci�kiej krzywdy. Poczucie to podtrzymywa� b�dziemy z pokolenia na pokolenie a� kiedy� Opatrzno�� Boska
naprawi na �l�zakach, co zawinili „przedstawiciele starych, demokratycznych pa�stw" za rozkazem Francji.
Wszak w�a�nie dzisiejsze pokolenie dozna�o jak trafnem jest s�owo, �e dziwne s� i niezbadane drogi Boskie.